Rodzimy rynek rowerowy nie może pochwalić się niestety bogadztwem opon do Wielkiego Koła, a w szczególności modeli przeznaczonych do cięższych zadań. Dystrybutorzy omijają ten gumowy segment łukiem równie szerokim, co promień skrętu tłentynajnera. „Bo to przecież waży tonę i 3kg”, „Na nasze błoto to przecież najlepsze są Tańczące Ralfy”, itd, itp. Nic bardziej mylnego. Na skrzynkę pocztową Team29er przychodzą coraz cześciej zapytania o gumy do „ostrej” jazdy, nie dla grzecznych chłopców w obcisłych rajtuzach. Wychodzimy zatem na przeciw oczekiwaniom naszych czytelników.
Piotr Makowski